Bliźniaki urodzone w noc sylwestrową mają wyjątkowego pecha. Pierwszy z braci urodził się przed północą, drugi - już po. Tarrance Griffin urodził się o 23:51 31 grudnia w amerykańskiej miejscowości Rochester. Jego brat bliźniak , Tariq, przyszedł na świat 26 minut później. Co to oznacza dla dzieci i dla rodziców? To proste - bracia są bliźniakami, ale w aktach urodzenia będą mieli wpisane nie tylko różne godziny, ale też dni i lata urodzenia. Ich mama cieszy się z narodzin dzieci, jednak uważa ich różne daty urodzenia za co najmniej dziwne. Rodzice przyznają, że pomijając nietypowe urodziny, obaj chłopcy czują się dobrze.
Hinduski instruktor jogi wciągnął ustami 8 ryb i "wypuścił" je... nosem.
Pewna nowozelandzka nastolatka nie przejęła się atakiem rekina, tylko zaczęła tak długo okładać go po głowie deską do sportów wodnych, aż się poddał. Swoją przygodę opowiedziała we wtorek mediom. 14-letnia Lydia Ward stała wraz z bratem w poniedziałek po pas w wodze na plaży Oreti na Wyspie Południowej, szykując się do wypłynięcia, gdy rekin - prawdopodobnie siedmioszpar plamisty - ugryzł ją w biodro. Dziewczyna twierdzi, że zauważyła napastnika dopiero w momencie ataku. - Zobaczyłam wyraz twarzy swojego brata, odwróciłam się w bok i zauważyłam w wodzie wielki szary kształt, więc walnęłam go w głowę deską boogie (jest to deska o połowę krótsza od surfingowej - red.) - powiedziała Ward w nowozelandzkim radiu. czytaj dalej Rodzeństwo szybko uciekło z wody. Matka dziewczyny powiedziała, że rekin, którzy mierzył około metra, rozerwał jej kostium i skaleczył skórę, ale nie było potrzeby zakładania szwów.
Izraelski magik, 29-letni Hezi Dean próbuje pobić rekord ustanowiony przez Davida Blaine'a w 2000 roku. Nie będzie łatwo - Amerykanin wytrwał w kostce lodu przez 58 godzin. Dean chce pobić ten rekord o 4 godziny.
30-letnia Włoszka porzuciła męża i gości weselnych, uciekając po ceremonii ślubnej z przyjacielem młodożeńca, który wiózł ich w Trieście do ślubu - pisze lokalny dziennik "Il Piccolo". Przed ślubem, panna młoda razem z panem młodym, 34-letnim pracownikiem banku, wsiadła do samochodu, którym wiózł ich jego przyjaciel. Po uroczystości pozowała z ledwo co zaślubionym Andreą do pamiątkowych zdjęć. A potem, pod pretekstem zmiany sukni przed weselnym przyjęciem na 30 osób, zostawiła małżonka i gości. Nieobecność Sary przedłużała się na skromnym przyjęciu w restauracji ponad miarę i zniecierpliwieni zaczęli telefonować do niej i kierowcy na komórki. Kiedy po półtorej godzinie Sara odebrała w końcu telefon, wyznała mężowi, że "pomyliła się", że jej "przykro", ale jej "serce należy do innego". Z wybrankiem serca udała się na "miesiąc miodowy" do Grecji.